niedziela, 2 grudnia 2012

Liczi - ciąg dalszy

      Liczi (Litchi chinensis) jest z pewnością wyzwaniem dla miłośników roślin tropikalnych. W poprzedniej części pokazywałem zdjęcia świeżo wykiełkowanych roślin oraz jednej starszej półtorarocznej. Jak się zmieniły po tych dziewięciu miesiącach? Oceńcie sami:

 Dwa dziewięciomiesięczne liczi
      Co ciekawe, liczi nie powtarza wiernie cech rodziców - można to zauważyć po kształcie liści roślin. Rośliny o liściach owalnych wydają się być dużo odporniejsze i szybciej rosnące od tych o węższych liściach. Posiadałem dwie siewki o liściach owalnych i dwie o liściach wąskich (nie, ta parka nie padła, po prostu ją wydąłem), i ta teza potwierdzała się w ich przypadku. Ewentualnie może to być kwestia płci roślin - jedne są męskie, a drugie żeńskie.
Liczi o liściach owalnych
Liczi o węższych liściach

      Starsze, prawie dwuipółletnie liczi również jest żywe, chociaż nie mogę powiedzieć, żeby zbytnio urosło. Nie jest również ładne. :)
Starsze liczi
      Polecam tę roślinę jedynie fanatykom, jej kaprysy (nigdy nie wiadomo, co jest nie tak, że liście brązowieją i opadają) potrafią być irytujące.


niedziela, 25 listopada 2012

Ananas - rok później

      Ananas ukorzeniony z rozety rok temu rośnie całkiem nieźle - osiągnął wysokość i szerokość około 0,5 metra. Przypuszczam, że za półtora roku będzie można próbować nakłonić go do owocowania.

Roczny (prawie) ananas

       Jak to zrobić? W naturze ananasy owocują raczej później niż po 2-3 latach, dlatego też na plantacjach wykorzystuje się gazowanie roślin etylenem, który stymuluje ich kwitnienie. Namiastkę takiego zabiegu można przeprowadzić samemu w domu: pod dwu-trzyletnią roślinę (nie polecam młodszych ananasów, ponieważ zabieg może dać efekt przeciwny: opóźni kwitnienie o kolejny rok) wstawiamy przekrojone na pół jabłko. Następnie zakładamy na ananasa duży, szczelny worek foliowy. Dojrzałe, a potem psujące się jabłko będzie wydzielało etylen, którego stężenie w okolicy ananasa będzie rosło coraz bardziej (dzięki zastosowaniu worka). W tym czasie przenosimy ananasa do półcienia oraz przestajemy go podlewać. Tak przygotowana roślina powinna stać z workiem na "głowie" przez dwa tygodnie, po czym można usunąć siatkę oraz wstawić ananasa z powrotem na swoje miejsce na parapecie. Jeśli wszystko wykonaliśmy poprawnie, w ciągu kolejnego miesiąca pojawi się kwiatostan. :)

niedziela, 28 października 2012

Cytrusy z pestki

      W okresie świąt na naszych stołach pojawiają się często cytrusy - w charakterze deseru. Wiele osób po zjedzeniu pomarańczy, mandarynki, cytryny (no, zjeść ją nieco trudniej, ale pestki wyjmujemy przed włożeniem plasterka do herbaty :) ) wkłada nasiona do ziemi, bo to łatwy sposób na odrobinę egzotyki w domu.
      Najczęściej zadawane pytanie przez osoby chcące wysiewać cytrusy nie brzmi "jak to zrobić?" czy "jak to uprawiać?", ale "czy zaowocuje, a jeśli tak, to kiedy?". Tutaj najczęściej spotyka je zawód - cytrusy z pestki zaowocują teoretycznie po 15-20 latach, jednak w praktyce czasem nawet i trzydziestoletnie rośliny nie chcą kwitnąć. Jest to spowodowane zbyt małą ilością światła w zimie; cytrusy, jak wszystkie inne rośliny przechodzą najpierw okres młodociany, czyli wzrostu. Dopiero po pewnym czasie, uzależnionym od gatunku oraz warunków uprawy (a u nas brakuje właśnie światła; jednak nawet w Hiszpanii pomarańcze zaczynają owocować po 7-8 latach uprawy), rozpoczynają kwitnienie. Są jednak dwa wyjątki od tej reguły: czasami z jednego nasiona wykiełkują dwie rośliny (takie nasiona nazywane są wielozarodkowymi; zdarza się też, że z jednego nasiona kiełkuje jeszcze więcej roślin, np. z jednego nasiona opuncji wykiełkowały mi trzy kaktusy). Wtedy jedna z roślin jest klonem rośliny matecznej i możemy spodziewać się skrócenia okresu młodocianego o około połowę. Jednakże trudno będzie nam stwierdzić, która z siewek jest klonem, a która jest "dzika". Można założyć, że ten cytrus, który rośnie wolniej i słabiej od swego rodzeństwa będzie tym, który szybciej zaowocuje. Dlaczego? Ponieważ w naturze chwasty i rośliny dzikie rosną wyraźnie szybciej od gatunków szlachetnych (wyhodowanych przez człowieka). Oczywiście możemy to jedynie przypuszczać, do momentu zakwitnięcia nie będziemy mieć nigdy stuprocentowej pewności. Drugim wyjątkiem jest spokrewniona z cytrusami, ale mało u nas znana Murraya (Murraya paniculata). Jest to krzew wolniej rosnący od cytrusów, jednak bardzo szybko rozpoczynający kwitnienie - czasem nawet w trzy miesiące po wykiełkowaniu. Owoce jednak nie przypominają cytryn czy mandarynek - są małe, przypominające raczej dziką różę i są stosowane przede wszystkim jako przyprawa (między innymi jako składnik curry).
      Moim zdaniem jednak cytrusy posiadają wiele uroku, i warto je uprawiać choćby dla walorów dekoracyjnych. Osoby chcące mieć własne owoce muszą niestety uzbroić się w cierpliwość lub kupić sadzonki. Cytryny, mandarynki i kumkwaty są dość tanie, kosztują 10-40 zł, natomiast ceny pomarańczy mogą wynosić od 50 zł do nawet 200 zł. Jest to spowodowane trudnością z jej rozmnażaniem: bardzo mały procent sadzonek pomarańczy się przyjmuje i dlatego rozmnażana jest przez szczepienie. 
      Nasiona cytrusa po wyjęciu z owocu powinno się wysiać jak najszybciej; ich żywotność wynosi maksymalnie do czterech tygodni. Siewu dokonujemy na głębokości około 1 cm. Świeże nasiona kiełkują prawie w 100%, ale nieregularnie: w zeszłym roku w grudniu wysiałem parę mandarynek - część nasion wykiełkowała w styczniu, ale ostatnie nasiono rozpoczęło ten proces dopiero w maju.
      Najlepszym podłożem do uprawy cytrusa będzie (teoretycznie) "podłoże do cytrusów" :). Nigdy go jednak nie stosowałem, używam zwykłego substratu torfowego i rośliny radzą sobie całkiem nieźle. Zasobność podłoża w składniki mineralne powinna być dość duża, dlatego rośliny nawozimy regularnie w okresie od marca do października. Temperatury uprawy powinny wynosić 20-30 stopni w okresie wegetacyjnym oraz 10-20 stopni w okresie jesienno zimowym. Cytrusy nie lubią temperatur ujemnych, chociaż ich wytrzymałość jest zróżnicowana: cytryny i mandarynki giną przy dłuższym wystawieniu na temperatury rzędu -2 stopnie Celsjusza, grejpfruty mogą znieść kilka dni w ok. -6 stopniach, a pomarańcza trójlistkowa (poncyria, Poncirus trifoliata) wytrzymuje do -18 stopni. Mowa oczywiście o starszych roślinach, siewki zginą bardzo szybko w chłodzie.
      Poza tym należy zapewnić cytrusom dużo światła; najlepsze jest okno południowe. W okresie od maja do września rośliny można wystawiać na dwór, jednak należy je aklimatyzować do panujących tam warunków, inaczej mogą zrzucić liście wskutek poparzeń słonecznych. Cytrusy zrzucają liście również w sytuacji, gdy wilgotność powietrza jest zbyt niska. Ma to miejsce najczęściej zimą, gdy kaloryfery są włączone. Możemy im ulżyć, zraszając je parokrotnie w ciągu dnia.

Dwunastoletnia mandarynka
      
      Inną cechą cytrusów jest podatność na cięcie, co jest dobrą wiadomością dla miłośników formowania roślin. Powyższa mandarynka była przycinana w celu uzyskania niskiego krzaczka z dość gęstą koroną. Siewki o naturalnym pokroju wyglądają mniej więcej tak:
Szesnastoletnia pomarańcza

niedziela, 21 października 2012

Kiwano - zbiór

      Ostatni przymrozek wybił rosnące na ogrodzie kiwano (Cucumis melutifer). Okazało się, że rośliny skrywały pod liśćmi miłą niespodziankę: owoców było około czterdziestu, a ważą razem około 12-15 kilogramów. Teraz wystarczy je potrzymać w domu aż dojrzeją :).

Owoce kiwano

Tamarillo, pomidor drzewiasty - uprawa

      Tamarillo (Cyphomandra betacea), nazywane również zgrabką burakowatą lub pomidorem drzewiastym jest dość mało znanym krewniakiem pomidora i papryki. Dorasta do 2,5-4 metrów wysokości (wyjątkowo do 7 metrów) oraz posiada duże, śmierdzące liście. W drugim-trzecim roku uprawy rozpoczyna kwitnienie i owocowanie. Owoce są nieco podłużne, przypominające trochę pomidory. W smaku najbardziej przypomina moim zdaniem dobrze doprawionego pomidora - lekko gorzkawy, słonawy i jednocześnie trochę pikantny. 
      Uprawa tamarillo w naszych warunkach jest jak najbardziej możliwa, choć dla niektórych może być nieco kłopotliwa, nie tylko ze względu na rozmiary rośliny. 

Nasiona tamarillo

      Swoje nasiona pozyskałem z owocu zakupionego w sklepie. Najlepszą porą do wysiewu tamarillo jest wiosna. Świeże nasiona umieściłem w doniczce z podłożem torfowym na głębokości około 1 cm, przykryłem je i podlałem. Po 7-10 dniach pojawiły się pierwsze siewki, które należy przesadzić po wykształceniu się pierwszych liści właściwych ze względu na szybki wzrost roślin - później będzie to niemożliwe.
     Nasiona można również po umyciu i wysuszeniu umieścić na 24 godziny w zamrażarce, co przyspieszy kiełkowanie - takie nasiona wykiełkują po 4-6 dniach. Można również z 1-2 letnich roślin pobierać sadzonki, które bardzo łatwo się ukorzeniają. Jest to polecane przy starszych roślinach, które już owocują. 
   Tamarillo na początku rośnie szybko, powiększając zarówno system korzeniowy i masę zieloną - nastawmy się na częste przesadzanie rośliny, ponieważ jest to praktycznie niezbędne do jej zdrowego wzrostu.
      Jak wszystkie psiankowate, pomidor drzewiasty uwielbia dużo słońca i ciepło; w cieniu będzie się on wyciągać. Natomiast temperatura 0 stopni Celsjusza zabije młode siewki; starsze okazy wytrzymają do -4 stopni, ale stracą liście. Roślina jest też żarłoczna, należy ją często dokarmiać nawozem do pomidorów, ewentualnie wieloskładnikowym. Podłoże powinno być lekkie, torfowe. Z powodu dużej powierzchni liści roślina odparowuje dużo wody, dlatego należy ją obficie i często podlewać. Jednak przelewanie również jest dla niej zabójcze.

Tamarillo po miesiącu

      Najwięcej problemów tamarillo sprawia jesienią i zimą. Przede wszystkim jest przysmakiem dla mszyc, dlatego potrzebne są częste zabiegi przeciwko tym insektom. Przed nadejściem przymrozków roślinę trzeba zabrać do domu - jeśli nie usunęliśmy mszyc, rozejdą się one po innych naszych roślinach. Poza tym trzeba znaleźć odpowiednie miejsce dla pomidora drzewiastego - musi być nasłonecznione oraz z dość wilgotną atmosferą, aby nie zrzucał liści. Jednak nawet przy dość dużym (jak na zimowe warunki) nasłonecznieniu rośliny będą marnieć i wyciągać się. Jednak jeśli przetrwają do marca, to najgorsze będzie za nimi (no, do kolejnej jesieni).
      Gotowość do kwitnienia tamarillo sygnalizuje rozkrzewianiem się. Młode rośliny, które nie kwitły, po prostu rosną w górę, wyglądając trochę jak badyle. Dopiero w drugim - trzecim roku zaczynają się rozkrzewiać i przypominać drzewka.

 Półroczne tamarillo

Młode liście

     Tamarillo jest umiarkowanie odporne na choroby; w naszych warunkach może pojawić się na nim mączniak, który jeśli nie jest leczony może spowodować zrzucenie wszystkich liści; mniejszym problemem jest askochytoza, objawiająca się powstawaniem czarnych, martwych plam na starszych liściach.
       Gdy roślina wejdzie w okres owocowania, będzie dobrze plonować przez co najmniej 5-6 lat. Zadbane egzemplarze są w stanie owocować do śmierci, czyli do ok. 11-12 roku życia.

Karambola - ciąg dalszy

      Z sześciu karambol (Averrhoa carambola), które wykiełkowały w styczniu niestety musiałem usunąć trzy z nich (z braku miejsca). Pozostałe trzy radzą sobie, lepiej lub gorzej. 
      Przyznam się, że rośliny te są niezwykle kapryśne.Wymagają kwaśnego podłoża (ale nie aż tak kwaśnego jak rośliny mięsożerne, wystarczy pH 5-5,5; ja użyłem mieszanki torfu wysokiego i substratu torfowego w proporcjach 1:1 i chyba im to odpowiada) oraz podlewania - przynajmniej co jakiś czas - miękką wodą. Karambole są niezwykle wrażliwe na przesuszenie. Gdy zauważymy pierwsze oznaki suszy (opadanie listków) musimy jak najszybciej uzupełnić niedobory. Nawet "jeden dzień za długo" może spowodować poważne uszkodzenia roślin - wyjaśnię to na zdjęciach:

Zdrowe karambole
       Na powyższym zdjęciu są dwie karambole, które podlewałem regularnie. Natomiast poniżej znajduje się zdjęcie rośliny, o której zapomniałem na dwa dni :(

"Zapomniana" karambola
      W przypadku przesuszenia karamboli jej listki natychmiast zasychają i opadają. Zasycha również stożek wzrostu. Jeśli taką karambolę podlejemy na czas, dojdzie do siebie, ale na liściach, które jeszcze nie opadły pozostaną żółte, zaschnięte plamy. Ta karambola już doszła do siebie - wypuszcza nowy pęd-przewodnik. 
      Innym częstym problemem w uprawie jest zatrzymanie się wzrostu rośliny i zmiana zabarwienia liści na żółtozielone (lub bladozielone). Jest to spowodowane niedoborem żelaza w roślinie. Niestety nie miałem nawozu żelazowego i potraktowałem ją jednocześnie dolistnie i doglebowo nawozem wieloskładnikowym. Wtedy karambole bardzo szybko wypuszczają nowe, już żywozielone liście, a starych się pozbywają. 
     Podsumowując: największymi problemami w uprawie karamboli jest złe pH gleby lub jej przesuszenie, zbyt suche powietrze, przechłodzenie oraz niedobory żelaza. Na szczęście w naszym klimacie nie występują raczej szkodniki, które by się połasiły na karambolę.
      Jak wyglądało kiełkowanie karamboli możecie zobaczyć tutaj.

Awokado oraz mango - ciąg dalszy

      Awokado (Persea americana) oraz mango (Mangifera indica) przez całe lato i część jesieni stały w nieogrzewanej szklarni, gdzie miały zapewnione mnóstwo światła i temperaturę jak w tropikach. Czy warto było je tam przenosić? Oceńcie sami:
 Roczne mango

      Na dzień dzisiejszy ma dokładnie 40 cm wzrostu. Jak mango wyglądało rok temu można obejrzeć tutaj.

 Roczne awokado

Liście awokado
      Widać wyraźnie, że rośliny te charakteryzują się innym tempem wzrostu - są w podobnym wieku, ale awokado jest prawie cztery razy wyższe (1,50 m). Z drugiej strony, mango w szklarni nie było atakowane przez szkodniki, natomiast na awokado widać poobgryzane liście. Niestety nie znalazłem sprawcy. Jak wyglądało awokado pół roku temu? Możecie to zobaczyć tutaj.

niedziela, 30 września 2012

Kawa czy herbata?

      Jesień już się rozpoczęła, nadchodzi zima, a jak kawy i herbaty dorosły do tego momentu?
Kawy

      Kawy urosły o około 15 cm w górę i na boki oraz podwoiła się ich liczba liści. Wyglądają całkiem nieźle.Tutaj jest zdjęcie tych samych roślin z kwietnia tego roku. Różnica jest wielka.

Herbata

     Natomiast herbata z początku źle się czuła i cierpiała na jakąś chorobę lub niedobory. Po jej przesadzeniu wypuściła dwa pędy boczne, które będą konkurować ze sobą, który z nich będzie przewodnikiem. Herbata nie urosła specjalnie na szerokość, ale podwoiła swą wysokość i zaczęła wreszcie wypuszczać zdrowe liście (stare już zrzuciła). Tutaj jest zdjęcie tej rośliny z końca grudnia zeszłego roku - moim zdaniem wygląda teraz dużo ładniej.

Silene capensis - Afrykański korzeń snów - zbiór próbny

      Mija właśnie rok od wysiania moich pierwszych Afrykańskich Korzeni Snów (Silene capensis). Rośliny rosną od maja w szklarni, nie chorują i trzymają się dzielnie. Chcąc sprawdzić informację, że zbiory African Dream Root (ADR) powinno się wykonywać w drugim roku uprawy (ze względu na to, że w pierwszym korzenie nie są dość duże) poświęciłem jeden okaz (oraz sprawdzę jego skuteczność).

 ADR w uprawie

 ADR po wyjęciu z doniczki i umyciu korzeni

      Korzeń myło się dość ciężko, polecam naprzemienne moczenie w wodzie i płukanie pod dużym ciśnieniem, ewentualnie można po prostu usunąć plączące się drobne korzenie (ale musimy się wtedy liczyć ze stratą plonu). Jednoroczny Silene capensis rzeczywiście nie posiada imponującego systemu korzeniowego.

 System korzeniowy ADR

      Po umyciu korzenia oddzieliłem drobniejsze korzonki od korzenia głównego: korzenie boczne ważyły w sumie 2,5 g, natomiast korzeń główny ważył 4,2 g, co daje w sumie 6,7 g świeżej masy. Przypuszczam, że po wysuszeniu korzenie będą ważyły około 3,5 grama. Taka ilość surowca kosztuje w sklepach internetowych około 17-18 złotych - opłacalność jest moim zdaniem taka sobie, bo poza wysianiem, przepikowaniem, przesadzeniem i podlewaniem rośliny co jakiś czas nie wymagała ona ode mnie niczego specjalnego. :)
      Działania jeszcze nie sprawdzałem, ale z pewnością opiszę. ;)

Korzeń raz jeszcze

środa, 26 września 2012

Trawa cytrynowa - wkrótce zbiory

      W ten weekend zetnę rosnące w gruncie trawy cytrynowe. Rośliny rosną na świeżym powietrzu w słonecznym miejscu od połowy maja do dziś. Być może jedną z kęp przytnę delikatniej i przezimuje w doniczce w domu.

     Trawa wygląda... cóż, całkiem imponująco. 24 rośliny (te same, które wysiewałem w zeszłym roku i zimowałem w doniczkach) zajmują obszar 0,5 metra na 1,5 metra  i mają wysokość około 80 cm. Będzie całkiem sporo materiału na herbaty ;).

niedziela, 16 września 2012

Kiwano (Ogórek afrykański) - uprawa

      Ogórek kiwano (Cucumis melutifer) jest rośliną blisko spokrewnioną ze znanym wszystkim ogórkiem zwyczajnym. Ostatnio rośnie popularność uprawy tej rośliny na jej smak, przypominający rzekomo "połączenie kiwi i melona". Sprzedawcy jednak nie podają, że roślina ta jest dosyć wymagająca.
      Uprawę kiwano najlepiej rozpocząć już w marcu, siejąc nasiona do doniczek z podłożem uniwersalnym. Rośliny wysadzamy do gruntu po 15 maja, kiedy minie niebezpieczeństwo przymrozków oraz gdy kiwano nieco podrośnie. Najlepszym stanowiskiem dla ogórka afrykańskiego jest miejsce w pełni słoneczne, z żyznym podłożem. Na ziemię można położyć warstwę czarnej agrowłókniny w celu podniesienia temperatury ziemi (chociaż sam tego nie robiłem). 
      Roślina ta, w przeciwieństwie do rodzimych ogórków nie wymaga silnego podlewania, ponieważ jest dobrze przystosowana do okresów suszy - przez okres od maja do dzisiaj została przeze mnie nawodniona może dwa-trzy razy. Poza tym dużym problemem są wysokie wymagania termiczne, przez które owoce mogą nie zdążyć dojrzeć albo wręcz zawiązać się. W Polsce często okres wegetacyjny jest zbyt krótki, a roślina bardzo źle znosi spadki temperatury poniżej 10 stopni Celsjusza (przy 5 stopniach może nawet zamierać). Na szczęście prognozy pogody wskazują, że tegoroczny wrzesień będzie dość ciepły. Dla osób liczących na bardziej pewny plon polecam uprawę w szklarni.

Kiwano

      Sam wygląd rośliny i charakterystyka jest dosyć nieciekawa - kiwano wytwarza ogromną masę zieloną, która zacienia inne rośliny, do tego jej łodyżki są pokryte nieprzyjemnymi kłującymi włoskami... brr. 
      Jeśli przypuszczamy, że owoce nam nie dojrzeją - zbieramy je przed przymrozkami. Niedojrzałe owoce kiwano można przechowywać w temperaturze pokojowej nawet przez kilka miesięcy. Przez ten okres wiele z nich ma szansę dojrzeć - zmienią wtedy barwę z zielonej w żółtą, a potem pomarańczową. Owoce zebrane po przymrozkach prawdopodobnie się zepsują (zamarzająca woda zniszczy komórki owocu, czyniąc je bardzo podatnym na infekcje grzybowe). Owoce mają również walory dekoracyjne, ponieważ są nieco podobne do niektórych odmian dyni ozdobnych.

Owoce kiwano

      Z trzech posadzonych roślin uzyskam plon około dwudziestu owoców - przypomnę, że ani nie nawoziłem, ani nie podlewałem swoich kiwano. :)

Delonix regia (Płomień Afryki) - wzrost

      Płomień Afryki (Delonix regia) przez te parę miesięcy podrósł i nieco wyładniał. Jak na razie rośnie całkiem nieźle - zobaczymy, czy przeżyje zimę (według polskich internautów jest to najcięższy okres do przeżycia dla tych roślin).

Płomień Afryki - cały czas rośnie !

Męczennica błękitna (Passiflora caerulea) - dojrzały owoc

      Pierwszy owoc męczennicy błękitnej dojrzał! Teraz można sprawdzić, czy rzeczywiście opinie o kiepskim smaku tychże owoców są zasadne.

 Dojrzały owoc

Owoc w środku

      Pierwsze wrażenie po przekrojeniu - "Hm... mało miąższu". Jednak przejdźmy do konsumpcji. Miąższu rzeczywiście jest niewiele, ogólnie jedzenie passiflory przypomina trochę jedzenie granatów (poza faktem, iż owoce męczennicy były mało soczyste). Tutaj jednak pestki można spokojnie zjadać, są chrupiące. Smak owocu jest... słodki. Nie czuć żadnego specjalnego aromatu, po prostu słodycz. Moim zdaniem owoce nie są niesmaczne, ale specjalnych walorów toto nie ma (trochę jak porzeczka biała i czerwona, chociaż te można przynajmniej przerabiać na soki). Tak więc nie odradzam, ale i nie polecam :).

niedziela, 9 września 2012

Jesień - okres dojrzewania owoców

      Ostatnio udało mi się zdobyć parę ciekawych owoców (niestety część była niejadalna albo niedojrzała, a w części nie znalazłem nasion):

1. Żółtnica pomarańczowa (Maclura pomifera), zwana także nieprawidłowo gorzką pomarańczą. Te ciekawe rośliny nie występują często w Polsce, ponieważ wytrzymują temperatury do -15 stopni Celsjusza. Jednak w Krakowie znalazłem drzewko, które najwyraźniej się zaaklimatyzowało. Zdobyłem jeden owoc, niestety nie było w nim nasion.

 Owoc w całej okazałości
 
 Po przekrojeniu...

       Owoce są niejadalne (poza nasionami, które można prażyć). Jednak można wykorzystać ich działanie owado- i pająkobójcze. :)

2. Pigwa (Cydonia oblonga)

      Większość osób zna lub słyszała chociaż o pigwie lub pigwowcu. Pigwowiec jest małym krzewem doskonale wytrzymującym nasze warunki, natomiast pigwa jest niewielkim drzewem, które nie jest tak wytrzymałe (zwłaszcza na mrozy). Daje owoce większe niż pigwowiec, osiągające wagę do 0,5 kg, pokryte meszkiem, a w smaku przypominające nieco połączenie jabłka i gruszki. W owocu (nie do końca dojrzałym) znalazłem kilkanaście nasion.
  
Owoc pigwy

3. Kamelia japońska (Camellia japonica)
      Krewniaczka znanej herbaty chińskiej. Z liści kamelii japońskiej nie przyrządzimy naparu, ale za to można wykorzystać ich silne działanie bakteriobójcze i przyspieszające gojenie się ran. W owocu znajdowały się dwa nasiona.

Owoc kamelii japońskiej

4. Miłorząb japoński (Ginkgo biloba)
      Ostatnio coraz bardziej popularna roślina, jednak dość trudno znaleźć owocujące (tak naprawdę nie są to owoce) okazy. "Owoc" przypomina mirabelkę, ale jest niejadalny. Zjeść można za to pestki po ich uprzednim przygotowaniu. W polskich warunkach nasiona trudno osiągają poziom dojrzałości potrzebny do ich skiełkowania (ze względu na zbyt krótkie lata). Na pięć nasion miłorzębu wykiełkuje nam średnio jedno.

"Owoce" miłorzębu

5. Papryka ostra (Capsicuum annuum)
      Papryki mają dość duże wymagania cieplne, dlatego też ich owoce dojrzewają później niż owoce spokrewnionych z nią pomidorów. Papryka ostra jest najbardziej wymagająca i dojrzewa najpóźniej - w Wielkopolsce okres dojrzewania zaczął się mniej więcej tydzień temu. Dzisiaj zebrałem pierwsze strąki. Jest to odmiana pepperoni, całkiem ostra ;)

Papryka pepperoni

sobota, 18 sierpnia 2012

Drzewo herbaciane z nasion - uprawa

      Drzewo herbaciane (Melaleuca alternifolia) jest chyba drugą po eukaliptusie najbardziej znaną rośliną flory Australii. Należy do rodziny mirtowatych i jest krzewem lub niskim drzewem dorastającym w naturze do 3-4 metrów wysokości. Uzyskuje się z niego tzw. olejek z drzewa herbacianego (mimo, że roślina nie ma nic wspólnego z herbatą). Ma on szerokie zastosowanie, poprzez perfumerię (ze względu na przyjemny zapach) czy też w medycynie - ma działanie bakteriobójcze, grzybobójcze oraz antyseptyczne i przyspieszające gojenie się ran. Można go również stosować do inhalacji.
      Nasiona drzewa herbacianego wysiewamy wiosną do podłoża dobrze trzymającego wilgoć oraz w miarę żyznego - może być ziemia kompostowa. Nie przysypujemy ich warstwą podłoża, tylko wciskamy je w nie lekko, ponieważ nasiona są bardzo drobne i nie przebiłyby warstwy ziemi. Kiełkowanie następuje po 1-4 tygodniach.
      W naszych warunkach siewki rosną niezwykle powoli przez pierwsze pół roku. Można je przykryć folią z dziurkami w celu podniesienia wilgotności powietrza. Dobrze zrobi im również ustawienie w pełnym słońcu.
Drzewo herbaciane po pół roku uprawy

     Roślina bardzo lubi wilgoć, dlatego dobrze jest utrzymywać podłoże stale wilgotne. Nawozimy raz w miesiącu - roślina nie toleruje wysokiej zawartości azotu w podłożu. Najlepszą temperaturą uprawy jest oczywiście 20 lub więcej stopni Celsjusza. Co prawda rośliny rosnące w Australii znoszą mrozy do -7 stopni Celsjusza, jednak mają one tam na tyle ciepłe i słoneczne pozostałe pory roku, że zdążą zebrać dużo materiałów zapasowych i przygotować się do zimy. W naszych warunkach temperatury dochodzące do 0 stopni lub ciepło i niska wilgotność powietrza zimą będą powodować opadanie liści.  Drzewa herbaciane trzymamy w pełnym słońcu, gdy będą większe, można je wystawić na dwór przez lato.
      Po pierwszym pół roku roślina wyraźnie przyspiesza swój wzrost. Zaczyna być również widoczne jej podobieństwo do mirtu, z którym Melaleuca jest zresztą spokrewniony.
Roczne drzewo herbaciane

      Gdy drzewo herbaciane podrośnie, można uszczykiwać jego liście do inhalacji; rzeczywiście pachną bardzo przyjemnie. Roślina jest również tolerancyjna na przycinanie. Trudno będzie w warunkach domowych uzyskać olejek, bo mało kto posiada odpowiedni sprzęt w domu. Jeśli jednak ktoś jest w stanie tego dokonać, do tłoczenia wykorzystuje się liście rośliny. :)

Melon - dojrzewanie owoców

      Melony (Cucumis melo) zostały posadzone w połowie maja  w nieogrzewanej szklarni. Ponieważ miały niezbyt słoneczne miejsce, a także niespecjalnie żyzną ziemię, owoce  zaczęły się zawiązywać dopiero na początku sierpnia. Natomiast teraz zaczynają przybierać na wadze, na razie są wielkości dość dużych gruszek. Mam nadzieję, że dojrzeją do końca sezonu. :)




Męczennica błękitna - owocowanie

      Zaskoczenie - kupione męczennice błękitne już w pierwszym roku zaczęły zawiązywać owoce! Ponieważ zapylanie jest dużo skuteczniejsze, gdy mamy dwie rośliny, zapyliłem męczennice krzyżowo: męczennicę błekitną (P. cearulea) oraz jej odmianę 'Constance Elliot', która charakteryzuje się białymi kwiatami. Pyłek przenosiłem palcem.
      Podobno owoce zawiązywane przez P. caerulea są jadalne, ale niezbyt smaczne - gdy dojrzeją, zdam sprawozdanie ze smaku owoców.
Owoc męczennicy błekitnej

sobota, 28 lipca 2012

Heimia salicifolia (Sinicuichi) - uprawa z nasion

      Heimia salicifolia (brak polskiej nazwy) to krzew z rodziny krwawnicowatych, dorastający do trzech metrów wysokości. Naturalnie występuje od północnej części Ameryki Południowej (Argentyna) do południowej części Ameryki Północnej (okolice Teksasu). Gatunek ten, razem z H. myrtifolia, nazywany był (oraz jest) przez Indian Sinicuichi. Posiada on medyczne oraz psychoaktywne właściwości. Działa uspokajająco, obniża ciśnienie oraz spowalnia tętno. 
      Rozmnażanie sinicuichi z nasion oraz jej uprawa jest procesem bardzo prostym - wysiewamy heimię wysypując nasiona na powierzchnie podłoża oraz dociskając ją delikatnie np. palcem. Następnie zraszamy podłoże spryskiwaczem i nakrywamy doniczkę folią w celu podniesienia wilgotności. Jeżeli nasiona były dobrej jakości, zobaczymy kiełki już po 7-10 dniach. Znacznie bardziej czasochłonna jest uprawa heimi do momentu zbioru - w ciągu pierwszego roku rzadko kiedy przekroczy ona wysokość 10 cm.
      Przez pierwsze dwa miesiące roślinę nawadniamy jedynie przez zraszanie, ponieważ podlewając je tradycyjnie możemy utopić młode siewki. Warto wspomnieć, że heimia ma bardzo silny system korzeniowy i jest odporna na susze. Po dwóch miesiącach uprawy można zdjąć folię i zacząć normalnie nawadniać i nawozić sinicuichi. Nie jest ona wymagająca - wystarczy umiarkowane nawożenie oraz dużo słońca i nieco wody. Po pierwszym roku uprawy tempo wzrostu podniesie się do mniej więcej 20 cm/ rok.
Heimie po pół roku od wysiewu
      Tradycyjnie zażywa się sinicuichi w postaci maceratu: świeże rośliny (które mają dużo silniejsze działanie od suszu) zrywa się, zostawia na godzinę-dwie do podeschnięcia, a następnie zalewa się wodą na około dwa dni, aby podfermentowała. Tak przygotowaną herbatkę wypijamy. :)

wtorek, 17 lipca 2012

Afrykański korzeń snów - kwitnienie

     Mniej więcej po roku uprawy afrykańskie korzenie snów (Silene capensis) zaczynają kwitnąć. Kwiaty są średniej wielkości, o średnicy 2-3 cm, białe, ładnie pachnące. Otwierają się o zmierzchu, a zamykają się gdy świta, co sugeruje, że są zapylane przez ćmy. Niestety nie ma informacji w literaturze, czy rośliny są samopylne. Inne gatunki należące do rodzaju bniec (Silene spp.) cechują się samosterylnością kwiatów, więc jest wysoce prawdopodobne, że do uzyskania nasion potrzebne są nam dwie kwitnące rośliny. Niestety jak na razie kwitnie mi tylko jedna roślina z ośmiu, więc w ramach eksperymentu napiszę wkrótce post, czy doszło do samozapylenia :).
      Nie ma potrzeby usuwania pędów kwiatowych, ponieważ roślina nie umiera po ich wydaniu; nie wydaje się również specjalnie osłabiona przez kwitnienie.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Turówka wonna (trawa żubrowa, żubrówka) - uprawa

      Turówka wonna (Hierochloe odorata) jest najbardziej znana wśród Polaków jako surowiec do produkcji wódki (Żubrówki). Trawa ta występuje w Polsce, chociaż z żubrami ma niewiele wspólnego. Ze względu na zawartość kumaryny roślina posiada bardzo przyjemny, przypominający nieco wanilię aromat. Głównym jej zastosowaniem jest... cóż, aromatyzowanie wódek. Wykorzystywana jest również w perfumerii, a także jako zioło leczące dolegliwości układu trawiennego.
      Trawa żubrowa jest, poza drobnymi uciążliwościami, bardzo łatwa w uprawie i rozmnażaniu. Roślinę rozmnażamy wyłącznie przez podział kłączy lub kęp roślin. Nasiona mają praktycznie zerową zdolność kiełkowania i wysiew jest całkiem nieopłacalny. Należy pamiętać, że turówka wonna jest rośliną zagrożoną wyginięciem i podlega ochronie, dlatego też zaopatrzmy się w nią w centrum ogrodniczym lub na aukcji internetowej zamiast niszczyć bądź co bądź jej rzadko występujące naturalne stanowiska.

      Roślina nie ma specjalnych wymagań co do gleby; nie potrzeba nawet częstego nawożenia - raz w roku wystarczy. Preferuje stanowisko słoneczne lub ewentualnie półcieniste. Na zdjęciu widać, że turówka jest wkopana w glebę razem z doniczką - polecam ten sposób uprawy, ponieważ gdy nie ograniczymy jej niczym wzrostu, przerośnie ogród i stanie się uciążliwym chwastem, prawie jak perz. Roślina bez problemu zimuje w naszym klimacie. 
      Pojedyncze źdźbła zbieramy, gdy są już dość długie (ponad 20-25 cm długości). Zrywamy je albo "w razie potrzeby", albo całkowicie przed ich zasychaniem (część nadziemna rośliny zasycha po przekwitnięciu kwiatów) i przechowujemy je w szczelnym słoiku.
       Jako, że wspomniałem o żubrówce, podam przepis na smaczny trunek. Potrzeba nam:
- 0,5 l wódki czystej
- 1-2 źdźbła turówki
- łyżeczka cukru
- szczypta cukru waniliowego/wanilinowego (opcjonalnie)
       Źdźbła wrzucamy do butelki, wsypujemy cukier i pozostawiamy na minimum 3-4 dni. Najlepsza jest po około trzech tygodniach. Turówki wonnej można również (z niezłym rezultatem) użyć do aromatyzowania wiśniówki :).
    

sobota, 14 lipca 2012

Serdecznik syberyjski (Marihuanilla) - uprawa

      Serdecznik syberyjski (Leonorus sibiricus), zwany popularnie marihuanillą ("mała marihuana") jest rośliną zielną rosnącą dziko w Azji, czasami również rośnie dziko w Polsce. Dorasta do 1,5 metra wysokości, a jej ziele i kwiaty są surowcem zielarskim. Dawniej stosowana była jako środek moczopędny, leczący problemy z erekcją czy uśmierzający bóle menstruacyjne. Dziś używany jest jako roślina miododajna (z 1 ha uprawy można uzyskać nawet pół tony miodu) oraz, zwłaszcza w Brazylii, jako używka do palenia - palone kwiaty lub ekstrakt mają łagodne działanie rozluźniające.
      Uprawa tej rośliny jest bardzo prosta. Nasiona serdecznika wysiewamy na powierzchnie podłoża i przykrywamy milimetrową warstwą torfu. Utrzymujemy wilgotne podłoże aż do momentu rozpoczęcia kiełkowania (z reguły przez jeden - dwa tygodnie). Najlepszym wariantem jest wysiew na wiosnę i uprawa w gruncie lub szklarni, ewentualnie w mieszkaniu latem. Sianie serdecznika jesienią jest bezcelowe - co prawda rośliny przeżywają zimę na parapecie, ale z powodu braku słońca kwitną marnie - przez cały styczeń i luty zebrałem tyle kwiatów serdecznika, co przez jeden (!) ciepły dzień tego lata.
      Nasiona wysiewamy w okresie od połowy marca do początku kwietnia. Po wykiełkowaniu staramy się im zapewnić osobne donice (aby korzenie się nie plątały, co potem wpłynie negatywnie na plon) oraz dobre nasłonecznienie. W połowie maja młode serdeczniki można wysadzać w pole. Ponieważ po jakimś czasie zaczną się rozgałęziać najlepiej jest posadzić je w rozstawie około 35x35 cm. Najlepsze stanowisko powinno być nasłonecznione - rośliny rosnące w pełnym słońcu plonują około 50% lepiej od tych rosnących w cieniu. Przed wystawieniem na bezpośrednie słońce trzeba serdeczniki stopniowo do niego przyzwyczajać - przez 3-4 dni wystawiać je na jego działanie przez coraz więcej czasu. Gleba niekoniecznie musi być żyzna, chociaż dodatek jakiegoś bogatego podłoża lub dokarmianie nawozami na pewno nie zaszkodzi. Mimo wiotkiego wyglądu serdeczniki bardzo dobrze wytrzymują silne wiatry, ulewy czy burze - żadna z sześciu roślin nie została nawet uszkodzona podczas ostatnich incydentów pogodowych :).
      Kwitnące serdeczniki

      Mniej więcej pod koniec czerwca pojawiają się pierwsze pąki kwiatowe, a po kolejnym tygodniu można zacząć zbiory. Kwiaty nie utrzymują się niestety zbyt długo - góra dwa, trzy dni - dlatego też najlepiej jest przeprowadzać zbiór codziennie lub co drugi dzień wieczorem, aby uniknąć ataku pszczół czy os. Wieczorem kwiaty odwiedzają głównie trzmiele, które nie drażnione są niegroźne :). Z sześciu roślin uzyskuje się nieco ponad gram surowca (ususzonych kwiatów) dziennie. 
      Warto pozostawić część kwiatów na jednej z roślin w celu zapylenia i uzyskania nasion do zużycia na kolejny rok. Po zapyleniu jednego kwiata roślina zawiązuje w tym miejscu najczęściej cztery małe, czarne owoce.
Około 8g kwiatów - zbiór z jednego tygodnia

sobota, 7 lipca 2012

Bananowiec - uprawa

      Bananowiec (Musa x paradisiaca) pochodzi z południowej części Azji oraz Australii, skąd jego uprawa przeniosła się w inne tropikalne rejony. Jest to wbrew pozorom bylina, a nie roślina drzewiasta (tworzy tzw. pień pozorny). Dzikie rośliny mogą dorastać do 12-15 metrów wysokości, natomiast odmiany karłowe do 2-3 metrów. W związku z tym do uprawy domowej nadają się tylko te drugie. 
      W praktyce banany rozmnaża się wyłącznie przez podział (starsze rośliny wytwarzają odrosty, które odcina się od głównej części rośliny i sadzi tam, gdzie chcemy). Nasiona w owocach bananowca zdarzają się niezwykle rzadko. Za to można je dostać w wielu sklepach internetowych i próbować uprawiać siewki. Mój bananowiec został rozmnożony z odrostu korzeniowego rok temu.

Półroczny bananowiec

      Uprawa bananowców jest dość prosta. Zanim zakupimy lub zdobędziemy roślinę, należy przygotować jej dużo miejsca - dorośnie nam prawie do sufitu, do tego również wszerz nie będzie mała - może zająć nam nawet trzy-cztery metry kwadratowe w pokoju. Średnice doniczek dla starszych roślin mogą przekraczać nawet pół metra. Najlepszym miejscem dla bananowca jest południowa wystawa - rośliny te uwielbiają słońce. Również ciepło im sprzyja - przez cały rok staramy się zapewnić im temperaturę co najmniej 15-17 stopni Celsjusza. Niektórzy latem wystawiają swe bananowce na dwór na słońce - faktycznie będą one rosły szybciej, jednak ze względu na delikatne liście, rośliny mogą zostać uszkodzone przez silny wiatr lub deszcz. Może się okazać, że lepiej jednak będą rosnąć w domu.
      Najlepsze podłoże do uprawy bananów to podłoże żyzne, a jednocześnie dość przepuszczalne - mój okaz rośnie w mieszance ziemi kompostowej z piaskiem w stosunku 4:1. PH ziemi powinno wynosić 6-6,5. Roślina lubi nawożenie, które możemy przeprowadzać latem co dwa-trzy tygodnie, a zimą raz na miesiąc.  Należy pamiętać o częstym przesadzaniu banana (młode okazy rosną bardzo szybko, więc czasami nawet i trzy razy w roku). Sprzyja im też wysoka wilgotność powietrza, którą można zapewnić np. przez zraszanie liści. Suche powietrze, zwłaszcza zimą, powoduje przysychanie krawędzi liści, co nie wygląda estetycznie. Poza tym niska wilgotność powietrza ułatwia rozwój przędziorkom, które uwielbiają wypijać sok z liści bananowych :). Natomiast przechłodzenie (np. otwarcie okna zimą) może skutkować brązowieniem liści. Purpurowe plamy na liściach występują u niektórych odmian na wskutek silnego nasłonecznienia i nie należy się nimi martwić. Mają nawet walory estetyczne.

Bananowiec po roku
      Przy troskliwej opiece roślina nam się odwdzięczy zakwitając i wydając owoce. Zanim do tego dojdzie, roślina musi dorosnąć do około dwóch metrów wysokości (co przy zapewnieniu jej dobrych warunków nastąpi w 4-6 roku życia). Cały proces kwitnienia i dojrzewania owoców trwa kilka miesięcy, a dojrzałe owoce są najczęściej mniejsze i mniej smaczne od sklepowych, jednak również jadalne. Smaku dodaje im zapewne satysfakcja z własnych bananów :). Należy pamiętać, że roślina zakwita tylko jeden raz, a następnie obumiera, dlatego najlepiej jest albo wyciąć formujący się pęd kwiatostanowy, albo poprzesadzać jej "dzieci" - młode odrosty - do nowych doniczek.