niedziela, 18 października 2015

Tamarillo, pomidor drzewiasty - ciąg dalszy, radykalne cięcie

      Jak co roku moje tamarillo od wiosny do jesieni dorosło do wysokości mniej więcej trzech metrów. Ponieważ niedługo drzewko będzie wnoszone do domu, a nie posiadam tak wielkiego okna, zmuszony byłem je przyciąć. Niezbyt sprytnie postąpiłem nie robiąc zdjęcia tamarillo przed przycięciem... zatem w tym poście ujrzycie już przyciętą (dość radykalnie) roślinę. Na osłodę - możecie ujrzeć jak wygląda niecięte tamarillo pod koniec sezonu w tym poście - w tym roku, jak i w poprzednim wyglądało podobnie.
      Mam mieszane uczucia co do tej rośliny - z jednej strony jest przysmakiem dla mszyc i mączlika szklarniowego oraz jej liście dosyć nieprzyjemnie pachną. Poza tym po trzech latach od wysiewu nadal nie widać kwiatów ani owoców... Jednakże roślina mimo ciągłego ataku szkodników jest bardzo wytrzymała i niewiele sobie z tego robi (co nie znaczy, że nie trzeba jej chronić - nie pryskana roślina robi za wylęgarnię mszyc i mączlików, które przenoszą się na inne rośliny). Poza tym tamarillo dobrze znosi zimowanie przy dostępie światła, jedynie nieco wyciągając się. No i ma mało rozbudowany system korzeniowy - nie przesadzałem jej od dwóch lat i drzewko bardzo dobrze sobie mimo tego radzi. "Pień" pomidora drzewiastego jest bardzo gruby po trzech latach uprawy, w porównaniu do innych roślin.
     No cóż, póki tamarillo nie umrze nagłą smiercią - będzie u mnie rosło i ma zapewnioną opiekę. Być może wkrótce się odwdzięczy...

 Tamarillo po ostrym cięciu - wygląda biednie, ale zacznie odbijać już zimą w domu...
Demonstracja grubości "pnia" pomidora drzewiastego. Na pierwszy plan wysunęły się damiany - samosiejki. :)

Granat w gruncie - barwy jesienne

      Granat uprawiany w gruncie przygotowuje się powoli do zimy. W tym momencie liście znajdujące się jeszcze na krzaczku tworzą wielobarwną, czerwono-zielono-żółtą kompozycję, prawie jak nasze krajowe gatunki. Jednak moim zdaniem nie jest tak dekoracyjny, zwłaszcza z wyłysiałymi dolnymi częściami pędów. :)
      Mniej więcej za 3-4 tygodnie roślina będzie już zupełnie goła, wtedy zostanie zabezpieczona przed ostrzejszymi mrozami - rozmiary pozwalają jeszcze na całkowite przysypanie granata ziemią (po uprzednim przygięciu pędów do gruntu).

 Granat w gruncie - w jesiennym ubraniu.

Inne ujęcie - widać, że dolna część granata jest już łysa.

niedziela, 4 października 2015

Murraja, Murraya z nasion

      Murraja (Murraya paniculata) jest niewielkim krzewem lub drzewem dorastającym do 7 metrów wysokości. W naturze występuje w obszarach południowej oraz południowo-wschodniej Azji oraz Australii, została także naturalizowana na terenach Ameryki Północnej. Jest chyba jedynym krewniakiem cytrusów, który potrafi bardzo szybko owocować w naszym klimacie; zdarza się, że siewka murrai rozpoczyna kwitnienie po 3-4 miesiącach po wykiełkowaniu. Niestety owoce mają walory jedynie dekoracyjne - chociaż nie są trujące, to w smaku ponoć są nijakie. Cóż, okaże się... Ponadto wyciąg alkoholowy z liści murrai ma działanie lecznicze - przeciwbiegunkowe i przeciwzapalne. W Ameryce Północnej murraja cieszy się popularnością jako roślina ozdobna, ze względu na dość ładny pokrój, pachnące kwiaty oraz dekoracyjne owoce. Liście blisko spokrewnionego gatunku Murraya koenigii są używane jako jeden ze składników przyprawy curry.
      Najczęściej używaną metodą rozmnożenia Murraya jest wysiew nasion - umieszcza się je w lekko wilgotnej ziemi na głębokości 0,5 do 1 centymetra. Kiełkowanie świeżych nasion w temperaturze pokojowej rozpoczyna się dość szybko, z reguły po 1-2 tygodniach.

Trzymiesięczna siewka Murrai.

Ta sama roślina w innym ujęciu.

     Jak inne cytrusy, murraja czuje się najlepiej w dobrze oświetlonych miejscach (jednak bezpośrednie ostre słońce może popalić liście). Najlepszym podłożem dla tej rośliny jest ziemia do cytrusów z perlitem, ewentualnie zwykły torf wzbogacony. Jednakże murraja jest gatunkiem bardzo odpornym na złe warunki glebowe i da sobie radę nawet w lekko zasadowym podłożu. Podlewanie stosujemy umiarkowane - raz na jeden lub dwa tygodnie tak, aby podłoże zdążyło przeschnąć między podlewaniami. Murraya powinna być nawożona w okresie od wiosny do jesieni nawozem dla cytrusów lub uniwersalnym w umiarkowanych dawkach co 2-3 tygodnie. Jesienią murraję zabieramy do domu - rośliny nie bardzo lubią przymrozki, które mogą zabić młodsze okazy, a starsze uszkodzić. Zimą zapewniamy roślinom słoneczne stanowisko na południowym oknie, najlepiej w nieco niższych temperaturach, rzędu 12-18 stopni Celsjusza. 
      W naszym klimacie gatunek ten może zostać zaatakowany przez wiele różnych szkodników - mogą się nam trafić przędziorki, mszyce, wełnowce, tarczniki czy mączliki szklarniowe... Chociaż mój okaz stał obok pomidora drzewiastego (tamarillo) męczonego jednocześnie przez mszyce i mączliki, a mimo to nie został zaatakowany :). Całe szczęście, że murraja jest odporne na choroby grzybowe, przynajmniej dopóki nie będzie notorycznie przelewane.