poniedziałek, 28 grudnia 2015

Kawy - zimowanie, stan krytyczny (?)

      W tym roku zimowanie kaw sprawia mi spore problemy. Nie dość, że moje kawy są już dość dużymi drzewkami i nie mam za bardzo gdzie ich postawić, to jeszcze spóźniłem się z wnoszeniem ich do domu. Obydwie kawy zostały narażone na temperatury poniżej 5 stopni Celsjusza; jedna z nich zniosła to całkiem dzielnie, natomiast druga szybko zrzuciła wszystkie liście, a następnie jej pędy zaczęły czernieć i obumierać, spodziewałem się najgorszego...

 Kawy narażone na ostry chłód po wstawieniu do domu. Ta z prawej nie wygląda zbyt dobrze...

 
... ale jednak przeżyła i nieśmiało wypuszcza nowe pędy i listki!

Druga kawa zniosła chłody dużo dzielniej i zrzuciła tylko kilka liści.
      Po zrzuceniu wszystkich liści postanowiłem pozostawić badyla w doniczce i bardzo skąpo go podlewać. Po jakichś dwóch tygodniach kawa na szczęście zaczęła odbijać. Cóż, tym razem mi się częściowo upiekło - bo jednak drzewko straciło wszystkie pędy boczne i szczytowe, a odbudowanie korony przez roślinę zajmie pewnie nadchodzący sezon. Dlatego też ze swojej strony mam radę dla osób, które uprawiają kawę - nie trzymajcie jej w chłodzie, bo może się skończyć śmiercią rośliny!

Kanna - ciąg dalszy

      Od wysiewu kanny minęło już nieco pół roku. Roślinki w liczbie trzech - bo część została ususzona, a część wydałem znajomym kaktusiarzom -  jak na razie są niewymagające w uprawie - są chyba odporne na wszystkie krajowe szkodniki i choroby grzybowe (no, dopóki nie przelejemy jej). Kanny dobrze znosiły również jesienne chłody - wniosłem je do pokoju dopiero pod koniec listopada, gdy temperatury spadły poniżej 5 stopni, chociaż według literatury są w stanie wytrzymać nawet pięciostopniowe przymrozki. Jedyną rzeczą, którą wręcz polecę przy uprawie kanny jest trzymanie jej na zewnątrz, przez cały dzień w pełnym słońcu - różnice między roślinami są naprawdę widoczne - spójrzcie na zdjęcia. :)

 Trzy pięciomiesięczne kanny. Środkowa roślina była trzymana przez cały czas w pomieszczeniu, zewnętrzne rosły na dworze w pełnym słońcu.
Trochę czasu po wniesieniu do domu kanna zaczęła się lekko wyciągać od braku słońca.

      Kanny, które rosły w domu rosły średnio 3-4 razy wolniej od tych trzymanych na ogrodzie, do tego nie wyglądały zbyt zdrowo... Dlatego też dwie roślinki rosnące domu zostały humanitarnie zlikwidowane i ususzone. :)
       Poniżej ciekawostka - kanna wysiana w tym samym okresie, co moje roślinki, ale uprawiana w innym miejscu przez jednego z czytelników bloga. Bardzo ładnie mu rośnie :). Pozdrawiam Allolx!

Zdjęcie kanny Allolx. Zdrowy okaz!