środa, 13 kwietnia 2016

Jazgrza Williamsa (Pejotl, Peyotl, Peyote) - uprawa

      Jazgrza Williamsa (Lophophora williamsii), znana przede wszystkim jako Pejotl/Peyotl jest niewielkim, bardzo wolno rosnącym i dorastającym do maksymalnie kilkunastu centymetrów sukulentem występującym naturalnie w niektórych rejonach Ameryki Północnej. Roślina ta jest słynna przede wszystkim dzięki meskalinie powstającej w jej skórce - substancji wykazującej działanie halucynogenne i psychodeliczne. Dwudziestowieczny polski artysta Witkacy, czyli Stanisław Ignacy Witkiewicz tworzył między innymi obrazy, które często malował będąc pod wpływem różnych halucynogennych substancji, a jedną z nich była właśnie meskalina. Na takich obrazach zawsze zostawiał podpis informujący osobę go oglądającą co autor zażywał tuż przed malowaniem. :)
      Amatorów wrażeń jednak poinformuję - Peyotl rosnący w polskich warunkach  nie będzie posiadać właściwości halucynogennych. Nawet jeżeli zapewnimy naszej roślinie idealne warunki, roślina wyprodukuje i nagromadzi meskalinę w ilości działającej halucynogennie dopiero po kilkunastu latach. Ponadto w roślinach nie rosnących w warunkach naturalnych poza meskaliną produkowane są również różne inne, działające nieprzyjemnie na układ pokarmowy alkaloidy. Zatem zjedzenie takiego kaktusa skończy się prędzej biegunką i wymiotami, niż halucynacjami. W Polsce Pejotl jest uprawiany raczej jako roślina ozdobna lub ciekawostka botaniczna. :)
       Roślina ta w naszym kraju nie jest praktycznie rozmnażana przez nasiona, dlatego też w zasadzie jedynym sposobem pozyskania jej jest rozmnażanie przez podział rośliny matecznej. Swoją szczepkę Pejotla otrzymałem od zaprzyjaźnionego hobbysty-kaktusiarza dwa lata temu. Z początku myślałem, że połowa rośliny jest obumarła - wyglądała na zaschniętą, jednakże okazało się, że po jakimś czasie nabrała nieco zielonego koloru...

Pejotl w formie dwóch "guzików" - jeden z nich jest naprawdę mocno zmaltretowany...

     Uprawa Pejotla wymaga cierpliwości; jest to jeden z najwolniej rosnących kaktusów. Rośliny rozpoczynają kwitnienie najwcześniej po dziesięciu, a czasami i po trzydziestu (!) latach. Sama roślina nie jest jednak jakoś strasznie wymagająca w uprawie.
       Powolny wzrost może być również zaletą - nie potrzebujemy ani dużej przestrzeni, ani sporych doniczek, spokojnie wystarczy taka o średnicy 5-7 cm. Zadbajmy jedynie o otwory w dnie doniczki, ponieważ roślina nie znosi długiego namaczania korzeni. Podłoże do uprawy powinno być dość lekkie, przepuszczalne i nie utrzymujące zbyt długo wody. Ja użyłem kupnej ziemi do kaktusów z niewielką domieszką keramzytu i wysterylizowanego piasku, wygląda na to, że Pejotl się w takim podłożu bardzo dobrze czuje. :)
      Jak już wcześniej wspomniałem, Pejotl nie znosi zbyt wilgotnego podłoża przez dłuższy czas, zwłaszcza w okresie zimowym. Od późnej jesieni do wczesnej wiosny podlewamy kaktusa bardzo skąpo, właściwie jedynie delikatnie zraszamy podłoże raz w tygodniu. Kaktus może się przez to lekko pomarszczyć - to normalne. W okresie wiosenno-letnim możemy podlewać kaktusa raz na tydzień nieco śmielej pod warunkiem usuwania nadmiaru wody. Swojego Pejotla trzymałem latem na dworze również w okresach deszczowych. Przetrwał to bez szkody dzięki temu, że doniczka stała bez podstawki i nadmiar wody był natychmiastowo odprowadzany. Roślinę nawozimy raczej skromnie - wystarczy rozcieńczony nawóz wieloskładnikowy raz w miesiącu w okresie wiosenno-letnim.
      Tak jak większość innych kaktusów, Pejotl jest rośliną raczej ciepłolubną i nie powinien być narażany na temperatury poniżej 10-12 stopni Celsjusza. Nie znam najniższej temperatury, którą ten gatunek wytrzymuje, aczkolwiek przymrozki są dla niego z pewnością zabójcze. W okresie zimowym możemy ewentualnie obniżyć nieco temperaturę do 16-18 stopni Celsjusza, nie zaszkodzi to roślinie.
      Lophophora williamsii jest gatunkiem światłolubnym - najlepiej się czuje w pełnym słońcu, jednak toleruje również mniej nasłonecznione stanowiska. Pejotl ze spokojem wytrzyma zimowanie na północnym parapecie w lekko zacienionym miejscu.
      Być może dzięki zawartości różnych nieprzyjemnych alkaloidów Pejotl wydaje się być ignorowany przez wszystkie krajowe szkodniki. Ze względu na wiecznie suche podłoże nawet ziemiórki nie odważyły się składać jaj w doniczce z tą rośliną ;) natomiast główną chorobą grzybową i/lub bakteryjną mogącą zaatakować Pejotla to gnicie korzeni spowodowane notorycznym przelewaniem. Porażoną roślinę można próbować ratować odcinając zdrową część, zostawiając ją na kilka-kilkanaście dni poza doniczką w celu zaschnięcia powstałej rany, a następnie  umieszczając ją w wysterylizowanym, suchym podłożu. Istnieje spora szansa, że kaktus się uratuje. W podobny sposób rozmnażamy Pejotla - po prostu odcinamy "guziki", po czym sadzimy je w nowym podłożu po kilkunastu dniach.
Pejotl widziany z boku.