poniedziałek, 20 lutego 2012

Figa budzi się na wiosnę

      W naturalnym środowisku występowania (Azja Mniejsza) oraz tam, gdzie jest uprawiana (obszar śródziemnomorski) zima już praktycznie się kończy i rozpoczyna się wzrost roślin. Figa chyba to wyczuła - właśnie budzi się do życia. :)

  

niedziela, 12 lutego 2012

Afrykański korzeń snów (Silene capensis) - uprawa

      Bniec przylądkowy (Silene capensis), zwany popularnie afrykańskim korzeniem snów, jest niewysoką (dorasta do 50 cm wysokości) byliną z rodziny goździkowatych. Wykorzystywany był (i do dzisiaj jest) przez południowoafrykańskie plemiona w celu wywoływania świadomych oraz proroczych snów. Zawiera saponiny trójterpenowe, które intensyfikują doznania w trakcie śnienia - sny stają się świadome, bardziej "realne", a także poprawia się ich zdolność zapamiętywania oraz ilość.
      Silene capensis nie jest specjalnie trudną rośliną w uprawie: nasiona wysiewa się bardzo płytko do podłoża uniwersalnego (niektórzy korzystają z ziemi dla kaktusów) - na głębokość około 2 mm. Kiełkowanie następuje w okresie od 7 dni do miesiąca. Niektórzy hodowcy podają, że na kiełkowanie wpływają pozytywnie wahania temperatury w dzień i w nocy. Dlatego też moja doniczka z nasionami wędrowała na noc do temperatury 10-15 stopni Celsjusza, a w dzień miała 20 stopni. Pierwsze siewki pojawiły się po tygodniu. Dodam, że dzięki tej metodzie na 9 nasion jak na razie wykiełkowało 8, na dodatek wszystkie rośliny wyglądają i  rosną zdrowo :).
Młode Silene capensis
      Afrykański korzeń snów jest rośliną mało wymagającą - powinien rosnąć dobrze w każdym podłożu uniwersalnym. Rośnie dobrze zarówno w ziemi wilgotnej, jak i lekko suchej (jednak nie należy przesadzać). Znosi temperatury od -5 stopni Celsjusza do +40, dlatego przed pierwszymi przymrozkami powinien być przeniesiony oraz zimowany w domu. Liście są na roślinie cały rok, dlatego zimą postarajmy się o nasłonecznione miejsce. Rośliny zasilamy raz w miesiącu nawozem uniwersalnym w standardowej dawce od marca do października. Kwitnąć może już w pierwszym roku; kwiaty ma białe, ładne, podobno przyjemnie pachnące.  W pierwszym roku uprawy wystarczy nam doniczka 10x10 cm na roślinę, w drugim w zależności od wymiarów albo pozostawiamy w tej samej doniczce, albo przesadzamy do 15x15. Roślina nie rozrasta się mocno na boki.
       Pierwsze zbiory korzenia można przeprowadzić w drugim roku uprawy, jednak moim zdaniem jest to nieefektywne; uzyskamy w ten sposób bardzo mały plon korzeni. W trzecim roku uprawy plon będzie dwa razy większy w porównaniu do dwuletnich korzeni, a w czwartym roku uprawy nawet cztery razy większy. Tradycyjną metodą "spożycia" jest wrzucenie kilku kawałków ususzonego lub świeżego korzenia do wody i wytrząsanie, aż wytworzy się piana. Można jednak również po wytrząśnięciu wypić ową wodę. Jedną porcję (0,25 grama) można zalać kilkukrotnie i wytrząsać. Czasami działanie staje się wyraźne dopiero po kilku dniach - spowodowane jest to powolnym gromadzeniem się związków psychoaktywnych w organizmie.

wtorek, 7 lutego 2012

Tamarynd z nasion - początki

      Ostatnio w miejscowym sklepie pojawił się niecodzienny owoc - tamaryndowce. Tamarynd jest jedną z nielicznych roślin z rodziny bobowatych, którą można traktować jak owoc. W smaku przypominają połączenie suszonych daktyli i śliwek kalifornijskich.  W jednym strąku znajduje się od 4-10 nasion.
      Nasiona wyjęte wprost z owocu zostały delikatnie porysowane nożem i zalane gorącą (około 50 stopni) wodą, która była co jakiś czas zmieniana. Po dwóch dniach moczenia się osiem nasion z dziesięciu napęczniało, wytwarzając przy okazji bardzo dużo śluzu, który lepiej jest usunąć (ze względu na możliwość porażenia grzybami w ziemi). Nasiona napęczniałe i nie napęczniałe zostały posiane w ramach eksperymentu. Teoretycznie kiełkowanie powinno potrwać od tygodnia do trzech. Jak w praktyce? Zobaczymy. ;)
Po lewej świeże nasiona tamaryndowca. Z prawej strony znajdują się nasiona moczone w wodzie.

poniedziałek, 6 lutego 2012

Nashi (grusza azjatycka) z nasion

     Nashi (Pyrus pyrifolia), zwane również gruszą azjatycką, jest drzewem rosnącym podobnie do naszych jabłoni oraz gruszy, z którymi jest zresztą spokrewnione. Owoce w zależności od odmiany mogą być gruszkowatego lub jabłkowatego kształtu. Są bardzo chrupkie i soczyste, przypominają w smaku nieco gruszę, chociaż zawierają mniejszą ilość komórek kamiennych w porównaniu do niej. Jeśli w kupnym owocu znajdziemy nasiona, możemy spróbować je wysiać. Nasiona różowatych (w tym również nashi) do dobrego kiełkowania potrzebują tzw. stratyfikacji chłodnej - muszą przeleżeć w niskiej temperaturze, teoretycznie potrzeba 2-3 miesięcy w 4-5 stopniach Celsjusza. 
      Nasiona gruszy chińskiej posadziłem dziesiątego grudnia w wilgotnym podłożu i zostawiłem doniczkę na dworze. Najwyraźniej chłód nie przeszkodził w kiełkowaniu i pierwsze siewki pojawiły się po około 40 dniach, nic sobie nie robiąc z przymrozków do -5 stopni. Wszystkie z trzech nasion wykiełkowały jednocześnie. Doniczka zawędrowała do domu z obawy przed aktualnymi mrozami; w końcu -20 stopni to nie -5. :)
      Aktualnie nashi ma dwa tygodnie, stoi sobie na południowym parapecie, rośnie w najlepsze, nie przeszkadza mu gorąco i suche powietrze wydobywające się z grzejnika.
Grusze chińskie
       W przyszłości będę próbować przesadzić nashi do gruntu i uprawiać w gruncie jak grusze krajowe. Rośliny z nasion zaowocują prawdopodobnie w 4-5 roku. Co do mrozoodporności - w cieplejszych regionach Polski rośliny powinny przeżywać zimy bez problemów, ale lepiej jest wybierać dla nich miejsce ciepłe i nasłonecznione. Dodatkowo jednoroczna nashi powinna spędzić pierwszą zimę w nieco cieplejszym miejscu (chyba, że dobrze zdrewniała). Grusza chińska jest zapylana przez część krajowych grusz (np. przez 'Klapsę'). Kwitnie podobno bardzo obficie, dlatego część kwiatów należy usunąć, aby zapobiec drobnieniu owoców. Inną metodą rozmnażania nashi jest szczepienie jej na gruszy pospolitej. Można też ją coraz częściej kupić w centrach ogrodniczych po przystępnej cenie.