Kolcowój chiński (Lycium chinense) jest wieloletnim krzewem pochodzącym z Azji Środkowej, należącym do rodziny psiankowatych - tak jak pomidory i papryka. Ostatnio uprawa tej rośliny w naszym klimacie staje się coraz bardziej popularna ze względu na jej właściwości lecznicze: kora tego krzewu posiada właściwości hepatoprotekcyjne (chroni wątrobę przed działaniem toksyn), a także obniża ciśnienie. Natomiast owoce, zwane jagodami goji wykazują działanie zapobiegające miażdżycy oraz cukrzycy oraz zawierają sporą dawkę przeciwutleniaczy i witaminy A. Ponadto owoce są bardzo smaczne. :)
Rośliny goji można rozmnażać zarówno z nasion, jak i poprzez sadzonkowanie. Świeże nasiona mogą wykiełkować zarówno po dwóch tygodniach od wysiewu, jak i po paru miesiącach; do tego młodym siewkom zdarza się paść ze względu na choroby grzybowe. Uważam, że opisy na stronach sklepów ogrodniczych są nieco przesadzone co do czasu kwitnienia roślin - goji pozyskane z nasion kwitnie i owocuje nie po 2-3 latach, jak podają sklepy, a co najmniej po czterech... Więc jeżeli ktoś nie ma cierpliwości, polecam raczej zakup sadzonek.
Ja wybrałem opcję pierwszą, która pomimo długiego czekania na owoce ma dużą zaletę - roślina jest u nas od początku, dlatego też będzie zahartowana i zaaklimatyzowana, gdy dorośnie. Nasiona wysiewamy płytko, na głębokości do 0,5 cm, po czym utrzymujemy lekko wilgotną ziemię. Podłoże można uprzednio wysterylizować, aby zabezpieczyć je przed larwami ziemiórek i grzybami chorobotwórczymi, chociaż ja tego nie zrobiłem...
Wrzesień 2011: pierwsze siewki; niektóre rośliny padły wkrótce po wykiełkowaniu...
Styczeń 2012: kolejne wschody, najstarsza roślina okazała się być mutantem...
Okazało się, że najstarsza z roślin wyrosła jakaś zmutowana - zamiast piąć się w górę, wytworzyła rozetę liści zupełnie jak jakaś kapusta... dopiero kolejne rośliny, skiełkowane po kolejnych trzech miesiącach rosły normalnie.
Czerwiec 2012: normalne rośliny i mutant...
Uprawa goji w doniczce okazała się w miarę prosta: rośliny rosły bardzo ładnie w doniczkach, nawożone od czasu do czasu nawozem uniwersalnym. Niestety zdarzały się ataki szkodników: kolcowój okazał się być smacznym kąskiem dla przędziorków, które od czasu do czasu go atakowały. Na szczęście jeden oprysk załatwiał z reguły sprawę do końca sezonu. Jeśli chodzi o choroby grzybowe, to kolcowój najbardziej jest na nie wrażliwy tuż po wykiełkowaniu: kilka malutkich siewek po prostu zwiędło z dnia na dzień, a powodem była najprawdopodobniej zgorzel korzeni.
Jeżeli jednak chcemy doczekać się owoców, to musimy roślinę przesadzić z doniczki do gruntu. Po przestudiowaniu literatury okazało się, że goji jest rośliną odporną zarówno na mrozy do -20 stopni, jak i na suszę, tak więc bez problemu można go uprawiać w gruncie w naszym kraju. Posadziłem jedną, najsilniejszą jagodę goji w narożniku szklarni i tak sobie roślinka żyła w niej przez trzy kolejne lata, aż w czwartym roku uprawy (czyli w 2015) pojawiły się pierwsze kwiaty i owoce! Niestety było ich zaledwie kilka. W tym miejscu muszę dodać, że goji jest rośliną samopylną i do uzyskania owoców wystarczy jeden okaz.
Przez te wszystkie lata uprawy kolcowój wyrósł na pokaźny krzew o wysokości do 2 metrów, odporny praktycznie na wszystko - bez problemu znosił mrozy czy susze (oczywiście wtedy trzeba go podlewać). Roślina nie wymaga gleby najwyższej jakości, ale będzie w takiej lepiej owocować. Nawożę kolcowój dwa-trzy razy w sezonie nawozem uniwersalnym i najwyraźniej bardzo mu to pasuje. Dodatkowo im więcej światła zapewnimy roślinie, tym lepiej będzie rosła i obficiej kwitła.
Sierpień 2015: Duuuuży krzew i pierwszy owoc :) pnącze obok to marakuja, a mały krzaczek to cytrynka.
Kolcowój ma jednak pewną wadę: starsze okazy wytwarzają odrosty korzeniowe, i od czasu do czasu w szklarni wyrastają mi z ziemi pędy goji w odległości nawet do 2 metrów od głównego krzewu. Na szczęście po wykopaniu ich łopatą ma się spokój na parę miesięcy.
Maj 2016: Goji po przycięciu.
Goji przez te wszystkie lata rosło nawet zbyt bujnie, dlatego też w tym roku po zimie postanowiłem nieco przerzedzić krzew. Literatura podaje, że przycinanie rośliny, nawet ostre, stymuluje kwitnienie i owocowanie, także jest to wskazane dla uzyskania jako takich plonów. Na które zresztą liczę w tym roku. :)