poniedziałek, 20 lipca 2015

Herbata z nasion - ciąg dalszy

      Przeglądając swojego bloga, zauważyłem, że pomijałem w postach jedną z roślin, którą mam już cztery lata, mianowicie herbatę chińską - trzeba zatem to nadrobić :).
      Tutaj znajduje się post z informacjami dotyczącymi rozmnażania herbaty, natomiast w tym poście pokazałem zdjęcie rocznej rośliny. Dzisiaj czas na czteroletnią herbatę o wysokości około 40 cm.
      Okazało się, że herbata jest krzewem o raczej średnich wymaganiach. Dobrze znosi temperatury dodatnie, ale bliskie zeru (nie próbowałem zimowania na zewnątrz i chyba nie spróbuję), nienajgorzej sobie radzi w przypadku suszy, przelania czy braku światła zimą. Niestety przez okres zimowy traci sporo swego uroku - końcówki liści bardzo często zasychają nawet pomimo zraszania. Na szczęście nie jest to tak groźne jak w przypadku liczi; w okresie wegetacyjnym herbata rośnie szybko i zdrowo. Pokrój rośliny na zdjęciu jest dość dziki, ponieważ nie przycinałem jej. Cięcie pozostawiam na jesień, wtedy też pochwalę się smakiem domowej herbaty. :)
Wreszcie mogę się pochwalić ładnie rosnącą herbatą. :)

      Herbata nie jest w 100% odporna na krajowe szkodniki. Co prawda nie atakowały jej ani przędziorki, ani mszyce, ale za to dopadły ją miseczniki cytrusowce - szkodniki często pojawiające się na roślinach cytrusowych (te paskudztwa zjadły mi metrową mandarynkę i prawie uśmierciły cytrona, pomarańczę i cytrynę). Na szczęście kofeina zawarta w liściach herbaty chyba faktycznie działała toksycznie na te pluskwiaki - rozmnażały się i żerowały na herbacie dużo wolniej, niż na cytrusach, przez co prawie nie uszkodziły rośliny przez miesiąc swojej obecności. Mimo to trzeba było opryskać roślinę insektycydem, aby pozbyć się niechcianych gości.
Na zdjęciu widoczne są tegoroczne oraz ubiegłoroczne przyrosty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz