środa, 28 marca 2012

Damiana z nasion

        Damiana (Turnera diffusa) jest dość mało znanym krzewem z rodziny męczennicowatych (Passifloraceae) lub, w zależności od systemu klasyfikacji, damianowatych (Turneraceae). W naturze dorasta do dwóch metrów wysokości, ale w naszych warunkach wyrośnie maksymalnie do jednego metra. Występuje w Ameryce Północnej, Środkowej oraz Południowej. Już starożytni Majowie stosowali  w rytuałach ziele tej rośliny w postaci naparu. Odkryto, że herbata lub ekstrakty z ziela działają jak afrodyzjak i poprawiają potencję. Mogą również działać stymulująco oraz poprawiać nastrój; ogólnie tonizująco na układ nerwowy. Inną formą zażywania, choć mniej skuteczną, jest palenie suszu rośliny w fajce.
       Rozmnażanie rośliny z nasion bywa problematyczne; nasiona kiełkują nieregularnie (u mnie rozpiętość między pierwszą a ostatnią siewką wyniosła dwa miesiące), ale odsetek nasion skiełkowanych nie jest taki zły (40%). Jeśli posiadamy dostęp do kwitnącej rośliny, nasion będzie pod dostatkiem - roślina bardzo bujnie kwitnie. Według niektórych źródeł przetrzymywanie nasion w lodówce na 3-4 dni przed wysiewem przyspiesza kiełkowanie, jednak nie zastosowałem tej metody.
Siewka damiany
      Nasiona damiany sieje się płytko, na głębokość 1-2 mm. Doniczkę utrzymujemy w temperaturze 15-25 stopni Celsjusza, a podłoże utrzymujemy wilgotne.  Kiełkowanie, jak już pisałem, jest dosyć nieregularne, ale raczej pewne. Rośliny są światłolubne, najlepiej jest je trzymać na oknie południowym. Tolerują temperatury od +5 stopni Celsjusza, ale najlepiej, gdy mają więcej ciepła - od piętnastu stopni Celsjusza. Od połowy maja damianę można uprawiać w gruncie, lub, co lepsze, w doniczce na dworze. Podłoże może być praktycznie dowolne, byle żyzne (użyłem substratu torfowego). Roślina nie lubi suchego powietrza, co widać zwłaszcza zimą - w okresie braku światła stojąc nad kaloryferem szybko marnieje. Rozwiązaniem jest trzymanie roślin w "szklarni" z obciętej butelki po napojach.
       Tradycyjnie damianę zażywa się w formie napoju - parzy się dwa do czterech gramów suszu w 250 ml wody. W celach terapeutycznych strony internetowe polecają picie trzech-czterech szklanek dziennie. Roślina ma dość intensywny, gorzki smak, więc jeśli komuś to przeszkadza, może dodawać do naparu miodu. Niektórzy, próbując wywołać dobry nastrój, pijają napary dużo mocniejsze, z 10, a nawet 20 gramów na szklankę wody. Herbatka jest wtedy piekielnie gorzka :). Osobiście po wypiciu szklanki mocniejszej herbatki odczuwam lekkie rozluźnienie i uspokojenie. Dodatkowo można wypalić w fajce około 1-2 gramy damiany, choć efekty są słabsze. Smak dymu jest moim zdaniem niezły, lekko gryzący, ale smaczny.

wtorek, 6 marca 2012

Liczi z nasion

        Zimą owoce bliźniarki smacznej, zwanej popularnie liczi (Litchi chinensis) stają się dostępne w bardzo wielu polskich marketach. Uprawa tej rośliny w naszych warunkach jest możliwa, choć często kłopotliwa. Nie możemy również specjalnie liczyć na owoce.
        Roślinę rozmnażamy z nasion; po zjedzeniu owocu pestki powinniśmy posadzić jak najszybciej - nasiona szybko tracą żywotność. Wydaje się optymalne wysianie pestek w przeciągu tygodnia-dwóch. Nasiona sadzimy na głębokości 2-4 cm, ustawiając je poziomo i zapewniając temperaturę przynajmniej pokojową. Mniej więcej po siedmiu-dziesięciu dniach pojawi się kiełek, a w ciągu kolejnych dziesięciu dni wybije pierwszy pęd.

Kiełkujące nasiono.

Tygodniowe rośliny. Młode liście liczi mają dekoracyjną, czerwoną barwę.

       Trzeba niestety przyznać, że wykiełkowanie rośliny jest najprostszym etapem uprawy... Liczi jest rośliną bardzo wymagającą w wielu kwestiach. Roślina lubi częste zraszanie i dobrze naświetlone południowe okna. Nie znosi przesuszania, przelewania oraz zasolenia podłoża, a także ma duże wymagania co do jakości wody - bezwzględnie musi być ona miękka. Ważne też są odpowiednio wysokie temperatury, które nie powinny spadać poniżej 10 stopni Celsjusza. Rośliny nie przechodzą spoczynku zimowego. Dobrym podłożem jest mieszanka torfu odkwaszonego z perlitem, z ewentualnym niewielkim dodatkiem torfu kwaśnego. Roślina na niesprzyjające warunki atmosferyczne i glebowe reaguje zawsze podobnie - brzegi liści stopniowo wysychają, aż w końcu całe liście opadają. Nowe liście często wtedy są blade, chlorotyczne. Jest to znak, że roślina ma albo za suche powietrze, albo (bardziej prawdopodobne) nagromadziły się związki soli w podłożu, na które korzenie rośliny są bardzo wrażliwe. Najlepiej wtedy ostrożnie usunąć całą ziemię spomiędzy korzeni, sprawdzić ich stan i ewentualnie je przyciąć, a potem posadzić w nowym podłożu i dobrze podlać miękką wodą. Brak naszej reakcji na pogłębiające się wysychanie obrzeży liści może skutkować utratą rośliny. Nawożenie liczi, przy corocznej zmianie podłoża, jest umiarkowane - pierwszy raz nawozimy trzy miesiące po przesadzeniu, a następnie wystarczy co miesiąc. Można również nawozić bliźniarkę dolistnie.
 Półtoraroczne liczi. Wystawione na południowym parapecie i codziennie zraszane jakoś sobie radzi mimo złego podłoża.

To samo liczi pół roku później. Brak słońca zimą "dobił" go. Na szczęście roślina wypuszcza już nowe liście i jest w stanie się zregenerować pod warunkiem przesadzenia.

      W naturze liczi jest rośliną długowieczną, dożywającą nawet ponad tysiąc lat. Niestety w naszym klimacie mało kto ma liczi starsze niż trzy-cztery lata, głównie z powodu owego usychania liści. W Azji, gdzie jest uprawiane, w owocowanie wchodzi cztery-pięć lat po wysianiu z pestki lub dwa-trzy lata po posadzeniu sadzonki pozyskanej metodą odkładów powietrznych. W naszym klimacie, przy zapewnieniu optymalnych warunków, teoretycznie kwitnienie rozpocznie się po 6-8 latach. Jednak wspomniane trudności z utrzymaniem rośliny oraz fakt, że jest ona dwupienna (występują osobno rośliny męskie i żeńskie) powoduje, że otrzymanie polskich owoców liczi bez specjalistycznego sprzętu, a najlepiej całej szklarni jest praktycznie niemożliwe. Cóż, zawsze pozostają (wątpliwe) walory ozdobne...

niedziela, 4 marca 2012

Pitaja z nasion

        Jednym z niewielu gatunków kaktusów, które jednocześnie są pnączami, jest pitaja (Hylocereus undatus), zwana po polsku smoczym owocem. Owoce są czerwone lub żółte, ważące od 300 do 800 gramów, zawierające w środku biały miąższ z mnóstwem drobnych czarnych pestek. Konstystencja owocu przypomina budyń, a smak jest nieco podobny do kiwi i melona.
        Najłatwiejszym sposobem rozmnażania pitai jest sadzonkowanie; trudno jednak zdobyć u nas materiał na sadzonki. Rozmnażanie tego kaktusa z nasion nie jest trudne, zwłaszcza, jeżeli zakupimy owoc - mamy w nim nasion na dobre kilkadziesiąt prób. Nasiona kiełkują dość szybko, po trzech-czterech tygodniach, ale procent roślin, które wykiełkują, nie był u mnie zachwycający: na dziesięć nasion wykiełkowały trzy sztuki, z których jedna szybko padła. Aby nasiona wykiełkowały, powinniśmy, po ewentualnym moczeniu ich przez dobę w ciepłej wodzie, posiać je w podłożu dla kaktusów lub uniwersalnym na głębokość 3-4mm. Temperatura nie powinna spadać poniżej 15 stopni Celsjusza.
Pitaje po czterech miesiącach
       Z powodu wysiewu w samym środku zimy, moje kaktusy nie urosły zbytnio. Rośliny lubią dużo światła, ale (co dla kaktusów nieczęste) nie bezpośredniego. Pozostawiając je w pełnym słońcu latem ryzykujemy poparzeniem liści a nawet padnięciem rośliny. Co do innych wymagań - podłoże powinno być lekkie, może być dla kaktusów, chociaż w ziemi uniwersalnej rośliny też dadzą sobie radę. Roślina najlepiej znosi temperatury od 10-35 stopni Celsjusza. Przy spadkach poniżej 5 stopni będą się pojawiać uszkodzenia od chłodu. Z upałami jest nieco lepiej; rośliny znoszą temperatury nawet i 40 stopni Celsjusza, chociaż na plantacjach w takich temperaturach słabo kwitną i owocują. Na początku, gdy kaktusy rosną szybko, podlewamy regularnie co tydzień. Starsze okazy stają się coraz bardziej odporne na susze. Nawozimy oszczędnie - to w końcu kaktusy. Pitaje nie potrzebują spoczynku zimowego. Dobrze jest też przygotować podpórkę dla rośliny - starsze okazy zaczynają wypuszczać wąsy czepne. Jeśli tego nie zrobimy, pitaje będą się płożyć po ziemi.
        Rośliny rozmnażane wegetatywnie mogą zakwitnąć w 2-3 roku po posadzeniu, natomiast te z wysiewu teoretycznie po 4-8 latach; nie wiem jednak jak to jest w praktyce. Niektóre gatunki pitai są samopylne, inne wymagają pyłku drugiej rośliny. Ponieważ w naturze kaktusy te są zapylane przez tubylcze owady, których u nas brak, kwiaty powinniśmy zapylać ręcznie pędzelkiem. Trzeba czujnie obserwować roślinę, gdy zauważymy, że zacznie kwitnąć: kwiaty pojawiają się nocą, i tylko wtedy możemy je zapylać.